25.11.2013

Podśpiewanka o Alfabecie


Ale bym chciał... Dużo eklerków... Fajnych gumiaków...- mruczał przez sen Tuli-Pyszczek, pamiętając o właściwej kolejności liter.


Tuli-Pyszczek zawsze lubił śpiewać. Śpiewał sobie podczas mycia pyszczka rano i gdy uklepywał swoje łóżeczko na wieczór. Śpiewał też w ciągu dnia, szczególnie gdy był bardzo zadowolony. Dokładnie, jak Chłopiec. 

A Chłopiec repertuar miał bogaty. Znał piosenkę o autobusie, który jedzie przez miasto, o krasnalach, co mieszkają pod grzybkami oraz o pięciu skaczących małpach i o niedźwiedziu, co mocno śpi.

Jednak miłością stałą i niezmienną, od wielu już miesięcy, Chłopiec darzył piosenkę o alfabecie. Tuli-Pyszczek nasłuchał się alfabetu już tyle razy, że nawet jak zasypał, to mimowolnie odmruczał sobie zawsze na dobranoc jakiś krótki jej fragment.

Później zawsze musiał się mocno skupić, by nakierować swoje myśli na odpowiednie dla każdego Tuli-Pyszczka tory. Zaczynał wtedy liczyć wyimaginowane rodzynki lub też wyobrażał sobie, że gwiazdy na niebie to kropelki lukru, które spadły z wielkiego ciastka, którym był księżyc. Wtedy zasypiał najczęściej z lekko wysuniętym języczkiem.

Jednak od dłuższego czasu to alfabet był ostatnią świadomą myślą przed zaśnięciem, co bardzo irytowało Tuli-Pyszczka. Wówczas najczęściej śnił mu się Zły Sen.

Otóż siedział on w tym śnie całkiem sam i wypełniał literkami chłopczykowy zeszyt przedszkolaka, który zdawał się nie mieć końca. Z wysiłku, by poprawnie wpisać wszystko na swoje miejsce, zazwyczaj myliła mu się kolejność i w połowie snu nigdy był pewny, czy już jest bliżej końca, czy początku. Czasem sen nabierał też dramatyczny obrót. Wtedy przeważnie, przez drobną nieuwagę, spadał mu pisak i znikał pod kanapą. Albo, co gorsza, flamaster okazywał się być paluszkiem bez soli i zostawał przez Tuli-Pyszczka zjedzony, co uniemożliwiało wykonanie zdań w zeszycie do końca.

Bardzo go to męczyło i w owym czasie zazwyczaj budził się niewyspany i rozdrażniony. Nocnego koszmaru z reguły nie pamiętał, jednak radosne ABC Chłopca przypominało, że w nocy coś poszło nie tak, jak powinno.

Jednak pewnego dnia miarka się przebrała. Tuli-Pyszczek obudził się z mocnym postanowieniem, że weźmie sprawy w swoje łapki i odmieni swój los. W końcu o czym, jak nie o jedzeniu powinny śnić Tuli-Pyszczki? Przecież na tym znają się najlepiej. Literki lepiej zostawić Chłopcu.

Tuli-Pyszczek cały ranek zastanawiał się, jak sprawić, by alfabet stał się jego sprzymierzeńcem w wieczornym zasypianiu. Postanowił być przebiegły. I tak oto wpadł na genialny pomysł- wymyśli swoją wersję! 

Gdy nastał wieczór Tuli-Pyszczek był przygotowany, by przeciwstawić się niechcianym koszmarom. Po cichu odmruczał ulepszony wariant alfabetu, który ćwiczył przez całe popołudnie. 

Piosenkę nazwał "Tuli-podśpiewanką o obiadku". A brzmiała ona tak:

Ale
Bym
Chrupał
Dziś

Energia
Fest
Gdy...
Hop!

I
Jest!

Koło
Lodówki
Łapka
Moja

Namaca
Obiadku
Porcję

Rączo
Schrupię
Tutaj

Uwielbiam
Wiele
Zjeśc!


Piosenka była trochę bez ładu i składu, w niektórych miejscach lekko nawet naciągana, ale skutecznie wymazała piętno zwyczajnego literkowego alfabetu, niekończących się zeszytów i spadających pisaków.

W trakcie śpiewania Tuli-Pyszczek nabrał pewności, że oto znalazł lek na całe zło. Ostatnie wersy wypiszczał nawet głośniej, niż planował na początku i po chwili zapadł w zdrowy tuli-pyszczkowy sen.  

A przez lekko uchylone drzwi pokoju Chłopca można było usłyszeć delikatne pomlaskiwanie.

P.S.
Jak najpiękniejszych Tuli-Snów
dla małej Weronisi!



Brak komentarzy: