25.11.2011

Tak, to ja!

Jestem taki sam, ale inny! - stwierdził błyskotliwie Tuli-Pyszczek.


Tuli-Pyszczek chwilę przecierał oczka ze zdumienia, jednak szybko wydedukował, że ten z lawendowym futerkiem to właśnie on. Dla większej pewności sprawdził w lusterku jeszcze drugi raz, machając dodatkowo łapką. Rusza się. I łapki jakie ładne. Zadowolony pobiegł czym prędzej do kącika zabaw...:)


12.11.2011

Istotna rola

Czy to już niedługo..? - dopytywał się podekscytowany Tuli-Pyszczek.


Tego Pyszczka czeka niezmiernie odpowiedzialne zadanie. Będzie towarzyszył małemu Chłopcu już od pierwszych jego dni. Tulenie to bardzo ważne zadanie, dlatego Tuli-Pyszczek jest baaardzo przejęty. Zadeklarował nawet odważnie, że przyjmie wszelkie oznaki sympatii, łącznie ze ssaniem, obślinianiem i ciamkaniem. Ba- nie może się już doczekać!


P.S. 
Tuli-Pyszczek poleciał aż do Szwecji! 
I ma, co chciał :)



9.11.2011

Wrzosowo

Brrr... było fajnie, ale dłużej już nie mooogłem! - powiedział Tuli-Pyszczek siorbiąc z kubka.


Ten Pyszczek długo testował swoje maskujące futerko, ukrywając się we wrzosach w ogródku. Dopiero wczoraj wieczorem nieśmiało zastukał w balkonową szybę i chuchając w łapki wszedł zadowolony do ciepłego mieszkania. Szkoda, że nie widzieliście jego rozmarzonego pyszczka, jak popijając gorącą czekoladę obserwował poranną mgłę...:)


3.11.2011

Jesienne zabawy

Doszyjesz metkę, jak wrócę...! - krzyczał Tuli-Pyszczek wybiegając z domu i kierując się w stronę zgrabnie ułożonego stosiku liści.


Kto jak kto, ale Tuli-Pyszczek na pewno nie stracił ochoty na zabawę. Szczególnie, jak się ma takie piękne, soczyste, jesienne kolory. Wiatr trochę go wytarmosił, aż mu się uszko przekrzywiło na bakier, ale wrócił zadowolony i uśmiechnięty. No i metka wreszcie przyszyta:)

                       

2.11.2011

Bądź sobą wbrew wszystkim

No ale przyznaj, że jestem groźny! Wfrrrr....! Wfrrrr...! - próbował warczeć Tuli-Pyszczek.


Temu Pyszczkowi na pewno nie można odmówić zapału do udowadniania światu, że pozory mylą. Wbrew przypuszczeniom nie jest to nawet spowodowane kompleksem delikatnie różowego futerka. Ooo nie... To dzika panterkowa natura obudziła w nim zapał do warczenia i pomrukiwania, z miernym skutkiem niestety, no ale najważniejsze jest przecież, żeby pozostać sobą, prawda?:)