Doszyjesz metkę, jak wrócę...! - krzyczał Tuli-Pyszczek wybiegając z domu i kierując się w stronę zgrabnie ułożonego stosiku liści.
Kto jak kto, ale Tuli-Pyszczek na pewno nie stracił ochoty na zabawę. Szczególnie, jak się ma takie piękne, soczyste, jesienne kolory. Wiatr trochę go wytarmosił, aż mu się uszko przekrzywiło na bakier, ale wrócił zadowolony i uśmiechnięty. No i metka wreszcie przyszyta:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz