25.11.2013

Podśpiewanka o Alfabecie


Ale bym chciał... Dużo eklerków... Fajnych gumiaków...- mruczał przez sen Tuli-Pyszczek, pamiętając o właściwej kolejności liter.


Tuli-Pyszczek zawsze lubił śpiewać. Śpiewał sobie podczas mycia pyszczka rano i gdy uklepywał swoje łóżeczko na wieczór. Śpiewał też w ciągu dnia, szczególnie gdy był bardzo zadowolony. Dokładnie, jak Chłopiec. 

A Chłopiec repertuar miał bogaty. Znał piosenkę o autobusie, który jedzie przez miasto, o krasnalach, co mieszkają pod grzybkami oraz o pięciu skaczących małpach i o niedźwiedziu, co mocno śpi.

Jednak miłością stałą i niezmienną, od wielu już miesięcy, Chłopiec darzył piosenkę o alfabecie. Tuli-Pyszczek nasłuchał się alfabetu już tyle razy, że nawet jak zasypał, to mimowolnie odmruczał sobie zawsze na dobranoc jakiś krótki jej fragment.

Później zawsze musiał się mocno skupić, by nakierować swoje myśli na odpowiednie dla każdego Tuli-Pyszczka tory. Zaczynał wtedy liczyć wyimaginowane rodzynki lub też wyobrażał sobie, że gwiazdy na niebie to kropelki lukru, które spadły z wielkiego ciastka, którym był księżyc. Wtedy zasypiał najczęściej z lekko wysuniętym języczkiem.