Tak, ja też się kiedyś bardzo wstydziłem. Ale później mi przeszło...- przemawiał spokojnym głosem Tuli-Pyszczek uklepując rączką ziemię w przydomowej rabatce.
Tego dnia wstał jeszcze weselszy niż zwykle. Przeciągnął całe ciałko w górę oraz na boki i ochoczo wyjrzał za okno. Tak, zdecydowanie widać zmianę. Czas powęszyć na dworze. Wykorzystał okazję do wyjścia, gdy Tata Chłopca postanowił wyrzucić śmieci. Przycupnął przy drzwiach i podążając krok w krok za Tatą udał się na mały rekonesans.
Czasu nie miał dużo, śmietnik był tuż za rogiem. Tuli-Pyszczek liczył jednak na jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności pozwalający powęszyć dłużej. Dziarsko wybiegł z budynku i skierował się we wcześniej zaplanowanym kierunku. Cel: przydomowa rabatka.
Czasu nie miał dużo, śmietnik był tuż za rogiem. Tuli-Pyszczek liczył jednak na jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności pozwalający powęszyć dłużej. Dziarsko wybiegł z budynku i skierował się we wcześniej zaplanowanym kierunku. Cel: przydomowa rabatka.