20.09.2013

Trampolina do sukcesu

Heeej..! Hooooo..!- piszczał Tuli-Pyszczek w rytm podskoków, próbując zmobilizować łapki do wydłużenia.


Idziemy na dwór! Tuli-Pyszczka długo namawiać nie trzeba było. Ruszył pędem do należącej do Mamy Chłopca skrzynki z materiałami i zaczął szperać w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby się zabezpieczyć przed zimnem.

Popołudnia już nie są tak ciepłe, jak całkiem niedawno, a Tuli-Pyszczki chorować nie lubią. No, chyba, że w szafce jest syrop truskawkowy na Bolączki Chłopca. Wtedy czują się nawet zobowiązanie pochorować ociupinkę-  tak,  żeby lekarstwo się przypadkiem nie przeterminowało.

Po chwili udało mu się znaleźć mały skrawek ciepłego polara, w idealnym trójkątnym kształcie. Sprawnie obwiązał sobie krótką szyjkę i wybiegł za drzwi. 

Tuli-Pyszczek zrównał krok z Chłopcem i szeroko się uśmiechnął. Bardzo lubił spacerki. A jeszcze bardziej lubił, gdy spacerek ma tak określony cel. Dom Dziewczynki. A konkretniej stojąca obok domu trampolina.