26.04.2013

8.04.2013

Mroźna wolność

Wioooooo...snooo...-wypiszczał tęskno Tuli-Pyszczek przyciskając nos do zimnej szyby.


Tuli-Pyszczek wdrapał się na parapet i przysunął pyszczek do szparki w oknie. Rozejrzał się na boki, sprawdzając, czy nie jest przypadkiem obserwowany, po czym padł na brzuszek, niczym żołnierz na porannej zaprawie. Świeżo najedzony fragment jego ciałka delikatnie zamortyzował zetknięcie z parapetem.  

Mając na uwadze ostatnio widziany program o ryjówkach wydłużył, jeżeli to w ogólne możliwe, jak najbardziej swój płaski pyszczek i zbliżył go do szczeliny, o której Mama Chłopca nie wyrażała się ostatnio w samych superlatywach. Tuli-Pyszczek wyobraził sobie jak jego ryjówkowe nozdrza wypełnia powietrze, które następnie zostanie poddane odpowiednio wnikliwej analizie... 

A wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia Tuli-Pyszczek obudził się w kiepskim nastroju. Nie wiedział za bardzo dlaczego, ale szybko wszystko się wyjaśniło, kiedy pociągnął kontrolnie noskiem. Katar. Znowu. Mimo, że spał dziś bliżej kaloryfera. A może właśnie dlatego? Gdzieś słyszał, że grzejniki suszą noski. No, ale znowu za daleko, to zimno. Ja chcę wiooosnę!- wypiszczał z bezsilności.

Później doszedł do wniosku  że to chyba dobra okazja, by wypróbować nowo poznany gest pt. "opadające ręce". Widział, jak ostatnio wykonała go Mama Chłopca, chociaż nie zauważył, by jej ręce były jakieś bardziej opadnięte niż zwykle. Spróbował więc puścić luźno łapki, by zawisły i jak najbardziej się wydłużyły. Łapki jednak nie współpracując nadal odstawały niezgrabnie od małego ciałka na boki. Tuli-Pyszczek niczym się nie przejmując stwierdził, iż łapki w sumie cały czas mu wiszą, tylko w bok. Uradowany oraz mocno podbudowany tą odkrywczą i błyskotliwą myślą, udał się na poszukiwanie Wiosny.

A tak, właśnie. Bo tego mu najbardziej teraz brakowało. Plany już miał dawno obmyślone, jednak znowu muszą one zostać przełożone do skrytki w Rozumku, gdzie przechowywał Rzeczy Na Później. Było ich tam całkiem sporo i czasem nawet Tuli-Pyszczek obawiał się, że część niepostrzeżenie umyka mu do przegródki W Kolejce Do Zapomnienia. Jednak im bardziej myślał nad tym, co mogło ustawić się w kolejce, tym bardziej w niepamięć odchodziło już to, co już tam stało stanowczo za długo. Ale o tym niestety nie wiedział. Tylko czuł, że coś mu tak troszkę umyka. Tak więc, aby nie myśleć za dużo (ta strategia najbardziej odpowiada Tuli-Pyszczkom), postanowił działać. Wywącha Wiosnę! 

Jak możemy się domyślić, wąchanie zakończyło się fiaskiem. Tuli-Pyszczek zaciągnął się mroźnym powietrzem i jedyne, co wyczuł można określić krótkim: nic. Takie zimne i białe.

Gdyby był Stonogą mógłby spuścić uszy, poddać się i cichutko popłakując udać się w stronę swojej norki za komodą- pomyślał sobie. Tuli-Pyszczek wiedział jednak, że Stonogą przecież nie jest. Dlatego, postanowił być sprytny i nieco zmylić swój Rozumek, który delikatnie podpowiadał mu, że poniósł porażkę. Szybko podbiegł więc do stojącego nieopodal żonkila w doniczce i wsadził pyszczek w sam jego środek. Mocno wciągnął w płucka aromatyczny zapach i odurzony przysiadł sobie, by kontemplować przyjemne doznanie. 

Po chwili wyobraził sobie Stonogę z opadniętymi łapkami i zaczął chichotać. 

(Fakt nie posiadania przez nią długich uszu został przez Tuli-Pyszczka skutecznie wyparty)

P.S.
Z dużym poślizgiem 
(spowodowanym głównie śliskim charakterem katarów Chłopca)
 z dumą prezentuję Tuli-Worek dla Stefa
:)









2.04.2013

Tuli-Pyszczki Bajki Pisz(cz)ą!

Kto śledzi nas na Facebooku, ten wie, że Tuli-Pyszczki (z pewną taką nieśmiałością) jakiś czas temu postanowiły wziąć udział akcji Blogerzy Bajki Piszą, organizowanej przez portal Książki Zbójeckie.

Jak sama nazwa wskazuje, zabawa polegała na napisaniu bajki dla dzieci, która następnie miała szansę znaleźć się w profesjonalnie wydanym e-booku!