25.06.2013

Kubeł z niespodzianką


Aj. Tu. Pui.- Tuli-Pyszczek przeliczył sprawnie kolejne kubki wody, zaczerpnięte z łazienkowego źródła.


Dziś Mama Chłopca przyniosła do domu Coś Nowego. Kubeł. Na śmieci. Taki mały, do łazienki. Piękny. Stalowy. Wyglądem przypominający rakietę kosmiczną lub jakieś inne skomplikowane urządzenie wykorzystywane przez dorosłych.

Mama początkowo nie zorientowała się, że nowy nabytek wzbudził zainteresowanie małego domownika. Kosz postawiła w korytarzu i udała się do kuchni niosąc torbę z zakupami. Chłopiec tymczasem czaił w pobliżu, by w dogodnym momencie zbadać nowe znalezisko. Gdy Mama wróciła po kolejne pakunki, zauważyła, że kosz przeistoczył się już w Idealne Pudełko na Skarby i Znaleziska. Chłopiec powkładał do niego drewniane klocki, korzystając z mechanizmu otwierającego znajdującego się u dołu pojemnika, ciesząc się przy tym ogromnie. Tuli-Pyszczek stał zaś obok asystując przy uzupełnianiu pojemnika.

Aj Tu Pui… Puu…Paj…- liczył Chłopiec w języku będącym mieszanką mowlęcego i angielskiego, niezmiernie imponując tym Tuli-Pyszczkowi. Po jakims czasie śpiewali już razem kolejne liczebniki. Ej… Najn... Ten! Ej, najn, teeeen!

Mama nadzwyczaj uradowana faktem, iż jej Pierworodny zajął się bezpieczną i nieszkodliwą zabawą przez dłuższą chwilę, wykorzystała okazję, by napić się w spokoju kawy. Oznajmiła tylko mimochodem, iż śmietnik ma docelowo stać w łazience i żeby się do niego za bardzo nie przywiązywać.

Ta informacja została błyskawicznie wyłapana przez czujnego Tuli-Pyszczka, który, co jak co, ale bałaganu, to nie lubi. Rach ciach dogadał się z Chłopcem, by ów kosz przenieść na miejsce ostatecznej lokalizacji i tam w spokoju kontynuować zabawę. Przeprowadzka poszła zgodnie i sprawnie, bez zbędnego hałasu. Liczenie zostało po chwili wznowione, co uspokoiło Mamę Chłopca, która przez moment miała nieprzyjemność słyszeć Złowrogą Ciszę, która nigdy nie wróży nic dobrego.


Tymczasem w łazience rozpoczęła się procedura reorganizacji zawartości pojemnika. Chłopiec zasugerował przeniesienie proszku do prania, który znajdował się w brzydkim kartonowym pudełku, do tego ładniejszego, nowego. Tuli-Pyszczek ochoczo przystał na propozycję. Po chwili, przy użyciu pozostawionej w tym celu miarki, cały proszek został przełożony. Następnie, by miał bardziej zwartą formułę, zalany został wodą znalezioną tuż nieopodal. W toalecie. Jak wygodnie i poręcznie to wszystko zorganizowaliśmy! Tuli-Pyszczek był bardzo dumny. Mama Chłopca na pewno się ucieszy.

P.S.
Pozdrowienia dla Olka i jego Rodziców!
Hej ho!
:)












Brak komentarzy: