13.12.2015

Świąteczne przyMiarki

Ufff... Ufff...- stękał głośno wyczerpany Tuli-Pyszczek


Tuli-Pyszczki wiedzą, jak się przygotować na nadchodzący okres świąteczny. Starania należy rozpocząć, gdy Chłopiec dostanie kalendarz adwentowy. Nie można przegapić tego momentu. Wtedy jest nadzieja, że plan się powiedzie. Tuli-Pyszczki nie za bardzo znają się na prawdziwym kalendarzu, a dwadzieścia cztery papierowe okienka idealnie odmierzają czas do dnia zero. Plan jest jeden. Schudnąć.

Ktoś, kto zna Tuli-Pyszczki na pewno bardzo się zdziwi. Schudnąć? Niemożliwe. To nie w ich stylu. Jednak jest różnica między "znaniem Tuli-Pyszczka" a "znaniem się na Tuli-Pyszczkach". A ktoś właśnie, kto zna się na Tuli-Pyszczkach wie, że są one bardzo sprytne i (jeśli chodzi o jedzenie) potrafią wykazać się umiejętnościami planistycznymi. 

Dlatego, gdy u Chłopca pojawia się kalendarz, Tuli-Pyszczek już wie, co ma robić. Najpierw zaczyna nerwowo buszować w Kuferku Mamy w poszukiwaniu kawałka wstążeczki, sznurka lub muliny. Przeważnie ten dzień pojawia się Bardzo Znienacka i Tuli-Pyszczek jest niezwykle zaskoczony, dlatego niezbędny sprzęt nie jest wcześniej przygotowany. Zawsze jednak uda się coś znaleźć.

Później odbywa się proces tworzenia spersonalizowanej Miarki Przyrostu (nie mylić z Miarką Wzrostu). Tuli-Pyszczek kładzie się na podłodze i zaczyna się turlać, starając się przy tym, by sznureczek okręcił się w najszerszym miejscu brzuszka. Następnie łapie rączką linkę i w miejscu określającym Właściwą Szerokość robi duży supełek.

Rozpoczyna się proces odchudzania. Ktoś pomyślałby: po co odchudzać się przed Świętami, jak można po? Otóż Tuli-Pyszczki też nad tym myślały. Zagadnieniu temu poświęciły sporo czasu, wywiązała się zażarta dyskusja. Wniosek był taki, że lepiej odchudzić się nieco przed Świętami, a później zajadać się do woli, niż jeść z drobnymi wyrzutami sumienia.

Kalendarz odchudzania wygląda zawsze mniej więcej tak:
Przez pierwsze trzy do czterech dni Tuli-Pyszczek chodzi po domu bardzo dumny z siebie, że zrobił taką piękną Miarkę.
Około piątego dnia zaczyna bardzo drobiazgowo przyglądać się supełkowi i dochodzi do wniosku, że pewnie jest w złym miejscu i mierzy się ponownie. Jest bardzo zadowolony z kolejnego pomiaru, ten stan utrzymuje się przez około cztery dni. Przygląda się też bardzo supełkowi i zauważą, że ten jest bardzo kształtny.
Około dziewiątego dnia grudnia Tuli-Pyszczek stwierdza, że dziś nie zje podwieczorku, jednak szybko zmienia zdanie.
Mniej więcej w połowie odliczania Tuli-Pyszczek robi pięć przysiadów i po osiem razy macha łapkami do przodu i do tyłu. Jest wyczerpany i odpoczywa parę dni.
Dwudziestego dnia Tuli-Pyszczek powtarza gimnastykę dodając do zestawu ćwiczeń trzy podskoki. Jest bardzo zmęczony, musi zjeść dodatkowe ciastko na obiad.
Dwudziestego trzeciego dnia dochodzi do wniosku, że na pewno wcześniej się źle zmierzył. Bierze również pod uwagę możliwość, że ktoś rozwiązał supeł i zawiązał z powrotem trochę dalej, ale w drugą stronę niż powinien. 
Dnia dwudziestego czwartego grudnia Tuli-Pyszczek dokonuje ostatecznych pomiarów i (na lekkim wdechu) odnotowuje Wyraźne Schudnięcie. Następnie świętuje sukces wymachując Miarką, bierze zamach i rzuca ją w stronę choinki, by zawisła na jednej z gałęzi, jako dowód jego zwycięstwa. 
Tuli-Pyszczek udaje się pędem w stronę stołu wigilijnego. W końcu teraz może jeść do woli!

P.S.
Pozdrawiamy Michasia!
:D


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kochane Tuli-Pyszczki! Dziękuję bardzo za wspaniały przepis na schudniecie. Wprawdzie jestem już trochę opóźniony względem kalendarza adwentowego lecz mimo to od poniedziałku rozpoczynam odchudzanie metodą tuli-pyszczkową! Wesołych Świąt!

Tuli-Pyszczek pisze...

Polecamy się na przyszłość i zachęcamy do wspólnych ćwiczeń! :D