6.12.2012

Mikołaj i Sto...!

Sto lat... sto lat... niech żyje, żyje nam!-  śpiewał pod nosem Tuli-Pyszczek.


Tuli-Pyszczki były bardzo przejęte. Podobno ma dziś przyjść. Zakraść się w nocy. Podstępnie. Niezauważony, niczym ninja. Mikołaj. Od jakiegoś czasu inspiracja i Guru Zakradania Tuli-Pyszczków.

Umiejętność prawidłowego skradania jest bardzo, ale to bardzo przydatna. To pewne. Przydaje się niemal co chwilkę, szczególnie w sytuacjach gastronomicznych, a takich w tuli-pyszczkowym życiu nie brakuje. Dlatego też w tym zakresie Tuli-Pyszczki stawiają na edukację, szkolenia i nieustanny rozwój osobisty.

Skrycie marzą, że uda im się zatrzymać na chwilę Mikołaja, podpytać się co nieco, a może i nawet poprosić o parę rad. Kto wie, a nuż zostałby na jakiś czas...? Podobno jest to niemożliwe, bo ma dużo pracy, ale być może zmieniłby zdanie i chciał chwilkę odpocząć. Lub nawet dwie albo i więcej. Tuli-Pyszczki liczyły na to w duchu, dlatego przygotowały dla niego mały upominek-wyprawkę.

W wyprawce tej było wiele potrzebnych rzeczy, między innymi: rozszerzony zestaw ciastek- gdyby zgłodniał, mały kocyk- na wypadek nagłego smutku, para ciepłych wełnianych skarpetek- to na noc, porcelanowy kubek z dużym uchem- na kakałko, łyżeczka- do mieszania oraz sześcioelementowe puzzle ze zwierzętami wiejskimi- na wypadek nudy. Niedawno dołożone zostały też rodzynki, znalezione ostatnio pod kanapą. To był ostateczny argument i siła perswazji Tuli-Pyszczków.

To tak na zachętę. Uroczyście napisana została też dedykacja. Tuli-Pyszczek wypisujący karnecik tak bardzo się przejął swoją rolą, że z rozpędu chciał napisać "Sto lat", jednak w porę przypomniano mu, że to nie ta okazja. Zgrabna paczuszka została schowana pod łóżeczkiem Chłopca, by przypadkiem o niej nie zapomnieć. 

Zbliżała się godzina zero. Tuli-Pyszczki dowiedziały się wcześniej, że Mikołaj prawdopodobnie wkradnie się do pokoju Chłopca. Pochowały się w okolicy łóżeczka, ustaliły godziny nocnej warty i czekały. Wszystkie by na pewno posnęły, gdyby nie Tata Chłopca, który przyszedł później przykryć go kocykiem. Poszurał też coś przy łóżeczku. Pokręcił się chwilkę, poukładał parę rzeczy i wyszedł. Wszystko po ciemku. Mam nadzieję, że Mikołajowi nie pomyliły się daty...- stęknął przysypiający na warcie Tuli-Pyszczek. Podreptał w miejscu na dywaniku, udeptując dokładnie ogrzany ciepłym ciałkiem dołek. Czekanie na Mikołaja może być męczące...

Rano Tuli-Pyszczki obudził radosny okrzyk Chłopca gmerającego w torbie z prezentami. A jednak był! Tylko kiedy? Warta była przecież dokładnie obstawiona. Wszystkie Tuli-Pyszczki pokiwały łebkami, na znak, że obowiązki wzięły sobie do serca. Czyżby był niewidzialny? Albo spłoszył go Tata? Rozpoczęła się dyskusja. 

W tym czasie, korzystając z ogólnego zamieszania, do łóżeczka Chłopca powolutku podeszła Stonoga.  Zawsze była nieco wycofana i nieśmiała, nie za bardzo wierzyła też w siebie.  Nabrała jednak odwagi stojąc w kątku i obserwując. Zwabiły ją też entuzjastyczne okrzyki wydobywające z papierowej torby. Niepewnie spojrzała na Chłopca i uśmiechnęła się. Ten jednak zajęty badaniem rozmiarów kolorowego papieru, nie dostrzegł lękliwej Stonogi. Zrezygnowana spuściła więc główkę i już miała odejść hen w dal, gdy coś przyciągnęło jej uwagę.

Pod łóżeczkiem była mała paczuszka. Owinięta pięknie w błyszczące sreberko śniadaniowe i przewiązana starannie sznureczkiem. Pachniała wyraźnie czymś smacznym. Po dokładnych oględzinach znaleziona została nawet karteczka z piękną dedykacją. Sto... Jesteś super! Zostań z nami na zawsze! To niesamowicie podbudowało Stonogę. Wskoczyła do łóżeczka Chłopca i dała mu siarczystego buziaka. Potem zwinęła się w precelek i zasnęła pofurkotując z zadowolenia. A dedykację wzięła sobie później na pamiątkę, zaniosła do swojej kryjówki za kredensem i postawiła w Bardzo Widocznym Miejscu. Ten dzień zapamięta na zawsze.



5 komentarzy:

Lew Levanter pisze...

SUPER!:) moim dzieciom (jesli je bede mial, a teraz jest dodatkowa motywacja:P ) bede czytal tego bloga. A poki co dzieki niemu mozna samemu poczuc sie przez chwile dzieckiem.:)

Tuli-Pyszczek pisze...

Takie słowa dodają skrzydeł, dziękuję:D

szuwar pisze...

Cieszę się, że pojawił się w końcu Tata Chłopca... :)

Anonimowy pisze...

Mikołaj - ninja! Hahahaha, cudo:D

A tak poza tym - piękna idea. Uważam, że sklepy należy spalić i ruszyć tyłek do rękodzieła. Ze względów ekonomicznych, ideologicznych, estetycznych i rodzinnych. Cudne maskotki!

Tuli-Pyszczek pisze...

Dzięki za miłe słowa:D

Też uważam, że wiele rzeczy tak na prawdę jest zbędnych i można je zrobić samemu. A sklepów może bym nie spaliła, aczkolwiek asortyment na pewno zasługuje na konkretną i brutalną selekcję;) I tu już nasza w tym rola, żeby kupować tylko wartościowe zabawki. Ale plus za waleczną postawę, iście tuli-pyszczkowa:)

Pozdrawiam:)