Ach śpij, kochanie... Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz..-mruczał Tuli-Pyszczek przekładając garnki w szafce.
Tuli-Pyszczek czekał przez cały dłuuuugi rok. Okazja trafi się dopiero późną nocą. Specjalnie podrzemał trochę w dzień, bardziej się oszczędzał. Mniej też skakał oraz biegał. Przez cały czas buszował sobie po cichutku w kątku, przygotowując się i zbierając siły.
Wszystkie przygotowania były niezbędne. Już dawno obiecał Chłopcu, że da mu gwiazdkę z nieba, a dziś podobno jest dzień, kiedy jest szansa takową złapać.
Nie za bardzo rozumiał, jak ma to się stać, jak wygląda spadająca gwiazdka oraz do czego można by ją schwytać. Stwierdził, że zanim przyjdzie odpowiednia chwila, na pewno znajdzie coś właściwego. Jednak teraz musi wysilić swój mały rozumek.
Rozpoczął poszukiwania. Najpierw powędrował do kuchni. Uchylił drzwiczki i zaglądnął do szafki przy kuchence. Stało tam parę rodzajów garnków- wysokie, niskie, małe, duże, z uszkiem, bez uszka, z rączką i z dziurkami. Nie mógł się zdecydować, który będzie bardziej odpowiedni. W końcu ze względów praktycznych wybrał rondelek w kwiatki, sitko i durszlak. Zaciągnął wszystko w okolice okna i wrócił do kuchni. Złapał jeszcze chochelkę- na wszelki wypadek, gdyby trzeba było gwiazdki przełożyć oraz kuchenną rękawicę- by uniknąć oparzeń, gdyż gwiazdki wyglądają na podejrzanie ciepłe. Dorzucił je do nowopowstałej kupki, którą szumnie nazwał Składzikiem i zaczął mocno myśleć.
Po dłuższej (trwającej około dwa biszkopty) chwili stwierdził, że skoro gwiazdka spada z nieba to na pewno może być mokra i zmarznięta. Potrzebny jest puchaty ręczniczek i wełniane skarpetki. No i może kubeczek z herbatką, na rozgrzanie. No, a jak herbatka, to i ciasteczko. Samej herbatki dać przecież nie wypada. No dobrze, dwa. I pół. Przecież Tuli-Pyszczki nie są chytruskami.
Później pobiegł jeszcze do pokoju Chłopca i zrobił miejsce na półce z zabawkami. Tuż obok ciężarówki i cymbałków. Uklepał też świeży dołek w pościeli oraz przygotował zapasowy kocyk. A, że był bardzo zmęczony wcześniejszym nicnierobieniem, postanowił chwilkę odsapnąć i przyłożyć łepek do podusi. Pierwszy dzień zawsze jest w łóżeczku... Dalej... to... już... grafik...- pomyślał i zasnął.
Bum! Tuli-Pyszczek zerwał się na wszystkie łapki. Spadają...! Lecą!!- wypiszczał podekscytowany i wystrzelił z łóżeczka niczym fajerwerk z pudełka. Z podekscytowania zapomniał o ułożonym wcześniej stosiku, wpadł do salonu i zaczął w panice rozglądać się za czymś, co jest w stanie pomieścić gwiazdkę.
Traf chciał, że na stoliczku stała ceramiczna miseczka Chłopca. Nada się! Złapał ją w biegu i pobiegł na balkon.
To, co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Niebo pełne spadających gwiazdek! Różowe! Niebieskie! Zielone!- piszczał trzymając miseczkę za szczebelkami. I żółte! I białe! Łiiiiii!!!
Tuli-Pyszczek był przeszczęśliwy. I już myślał, że bardziej się nie da, gdy zobaczył, że do miseczki wpadło parę gwiazdek! Udało się!
Oczywiście, gdyby sprawdził wcześniej, wiedziałby, że w miseczce akurat znajdowały się lukrowane gwiazdkowe ciasteczka, upieczone przez Mamę Chłopca, w czasie gdy on smacznie spał. I pewnie gdyby to wiedział, nie zdziwiłby się tak, gdy Chłopczyk pożarł je wszystkie ze smakiem. Tej opcji, co zaskakujące, nie przewidział nawet sam Tuli-Pyszczek.
Rozpoczął poszukiwania. Najpierw powędrował do kuchni. Uchylił drzwiczki i zaglądnął do szafki przy kuchence. Stało tam parę rodzajów garnków- wysokie, niskie, małe, duże, z uszkiem, bez uszka, z rączką i z dziurkami. Nie mógł się zdecydować, który będzie bardziej odpowiedni. W końcu ze względów praktycznych wybrał rondelek w kwiatki, sitko i durszlak. Zaciągnął wszystko w okolice okna i wrócił do kuchni. Złapał jeszcze chochelkę- na wszelki wypadek, gdyby trzeba było gwiazdki przełożyć oraz kuchenną rękawicę- by uniknąć oparzeń, gdyż gwiazdki wyglądają na podejrzanie ciepłe. Dorzucił je do nowopowstałej kupki, którą szumnie nazwał Składzikiem i zaczął mocno myśleć.
Po dłuższej (trwającej około dwa biszkopty) chwili stwierdził, że skoro gwiazdka spada z nieba to na pewno może być mokra i zmarznięta. Potrzebny jest puchaty ręczniczek i wełniane skarpetki. No i może kubeczek z herbatką, na rozgrzanie. No, a jak herbatka, to i ciasteczko. Samej herbatki dać przecież nie wypada. No dobrze, dwa. I pół. Przecież Tuli-Pyszczki nie są chytruskami.
Później pobiegł jeszcze do pokoju Chłopca i zrobił miejsce na półce z zabawkami. Tuż obok ciężarówki i cymbałków. Uklepał też świeży dołek w pościeli oraz przygotował zapasowy kocyk. A, że był bardzo zmęczony wcześniejszym nicnierobieniem, postanowił chwilkę odsapnąć i przyłożyć łepek do podusi. Pierwszy dzień zawsze jest w łóżeczku... Dalej... to... już... grafik...- pomyślał i zasnął.
Bum! Tuli-Pyszczek zerwał się na wszystkie łapki. Spadają...! Lecą!!- wypiszczał podekscytowany i wystrzelił z łóżeczka niczym fajerwerk z pudełka. Z podekscytowania zapomniał o ułożonym wcześniej stosiku, wpadł do salonu i zaczął w panice rozglądać się za czymś, co jest w stanie pomieścić gwiazdkę.
Traf chciał, że na stoliczku stała ceramiczna miseczka Chłopca. Nada się! Złapał ją w biegu i pobiegł na balkon.
To, co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Niebo pełne spadających gwiazdek! Różowe! Niebieskie! Zielone!- piszczał trzymając miseczkę za szczebelkami. I żółte! I białe! Łiiiiii!!!
Tuli-Pyszczek był przeszczęśliwy. I już myślał, że bardziej się nie da, gdy zobaczył, że do miseczki wpadło parę gwiazdek! Udało się!
Oczywiście, gdyby sprawdził wcześniej, wiedziałby, że w miseczce akurat znajdowały się lukrowane gwiazdkowe ciasteczka, upieczone przez Mamę Chłopca, w czasie gdy on smacznie spał. I pewnie gdyby to wiedział, nie zdziwiłby się tak, gdy Chłopczyk pożarł je wszystkie ze smakiem. Tej opcji, co zaskakujące, nie przewidział nawet sam Tuli-Pyszczek.
P.S.
Dla wszystkich Czytelników bloga Tuli-Pyszczki ślą noworoczne życzenia!
Niech się spełnią wszystkie Wasze marzenia!
Hej ho!:)
* * *
Serdeczne pozdrowienia również
dla małego Mateuszka oraz jego Rodziców!:)
Miłego tulenia!:)
4 komentarze:
hej ho! :) Myśle że powstał nowy rodzaj psychoterapii - Tuli - Pyszczkowa. :) UWIELBIAM TEGO BLOGA!!!!!!! more more & more!
Na pewno będzie more, więc myślę, że terapia będzie efektywna;):)
Dorzućcie tu też propozycje od http://malarstwo-rysunek.pl/ zamówicie tu karykatury ze zdjęcia
Super pomysł na prezent dla dziecka :) Fajny blog, pozdrawiam!
Prześlij komentarz