Następnym razem trzeba będzie dla nich wszystko pozaznaczać i ponumerować. Na początek, coś łatwego. Rządek- ustalił w Główce Tuli-Pyszczek
Tuli-Pyszczek po krótkim namyśle stwierdził, że cokolwiek by to nie było, warto poświęcić wygrzany dołek i udać się na mały rekonesans. Wygramolił się z łóżeczka i ostrożnie wytuptał z pokoju. Szur...Szur...- zastrzygł uszkiem. Dźwięk wyraźnie dochodził z sypialni Mamy i Taty. A to oznacza tylko jedno.
Tuli-Pyszczek był wdzięczny, że Chłopiec zawsze bardzo dba o to, by do czasu zabaw i rekreacji nie wkradała się rutyna. Doceniał jego starania, wiedział bowiem, że gdyby nie on, to prawdopodobnie spędzał by czas głównie na spaniu, jedzeniu i tuleniu- jeżeli było by kogo. A jakby nie było, to tulił by siebie, chociaż mogłoby być to nieporęcznie. A tak wystarczy podążać za Chłopcem, by co dzień doświadczać czegoś ekscytującego.
Otworzył drzwi sypialni, które według nowego trendu ustanowionego przez Chłopca, były na czas eksploracji dokładnie zamykane. Mały Indiana Jones głośno stękając szarpał się z dużym drewnianym kwadratem, umieszczonym w szparze między komodą a biurkiem. Zaintrygowany Tuli-Pyszczek podbiegł czym prędzej, by ofiarnie pomóc niestrudzonemu odkrywcy, gdy ten akurat zaparł się odpowiednio i wyszurał Wielki Kwadrat z kryjówki. Oooo jeeeej...!- wyraził swój zachwyt dumny Chłopiec. Z poważnym wyrazem na małej buźce objął kwadrat rączkami za przeciwległe boki, które znajdowały się idealnie na szekokość mocno rozciągniętych w poziomie rączek. To nie może być zbieg okoliczności. Kwadrat nie znalazł się tu przez przypadek. On jest mu przeznaczony.
Chłopiec najwyraźniej myślał podobnie, gdyż mocno przy tym stękając przeniósł wyszarpaną zdobycz na łóżko i położył obok tajemniczej drewnianej skrzynki. Małe paluszki chwilkę pogmerały przy zamku i sprawnie zabrały się za wyciąganie drewnianych figurek oraz sortowanie ich na dwie kupki, według kolorów.
Tuli-Pyszczek ochoczo zaangażował się w pomaganie. Segregowanie i układanie stosików to jedna z ulubionych czynności każdego porządnego Tuli-Pyszczka. Bynajmniej nie dlatego, że są one takie poukładane. Po prostu lubią wprowadzać swoją wizję ładu, która jest jasno zdefiniowana i w żadnym wypadku nie wygląda, jak ta ogólnie przyjęta jako właściwa.
Chłopiec pracował z bardzo dużym zapałem, przeliczając figurki po mowlęcemu, więc zanim Tuli-Pyszczek zdążył się obejrzeć, wszystko miało już swoje miejsce. Rozpoczęło się strategiczne rozmieszczanie figurek na planszy. Nikt nie miał specjalnych dylematów. Przecież po coś wszystko ma oznaczenia kolorystyczne. Tak więc białe figurki powędrowały na białe pola, czarne na czarne.
Zanim przyszła Mama Chłopca i rozgoniła całe towarzystwo, przećwiczone zostały różne konfiguracje. Na zmianę w szeregu. W narożnych grupach. W rządku. Na skos. Horyzontalnie. Wertykalnie. Jeden na drugim. Według barwy i wielkości. Wszystkie opcje wyczerpane.
Później Tuli-Pyszczek dowiedział się, że szachy to podobno wcale nie taka łatwa zabawa, przynajmniej dla Dorosłych. Że siedzą i myślą godzinami, jak porozstawiać te dwa kolory. No, ale oni chyba tak już mają. Za dużo myślą i wszystko komplikują. Spróbowali by ułożyć piramidę. Tą tęczową. Z dwunastu kółek. To dopiero jest wyzwanie!
Tuli-Pyszczek ochoczo zaangażował się w pomaganie. Segregowanie i układanie stosików to jedna z ulubionych czynności każdego porządnego Tuli-Pyszczka. Bynajmniej nie dlatego, że są one takie poukładane. Po prostu lubią wprowadzać swoją wizję ładu, która jest jasno zdefiniowana i w żadnym wypadku nie wygląda, jak ta ogólnie przyjęta jako właściwa.
Chłopiec pracował z bardzo dużym zapałem, przeliczając figurki po mowlęcemu, więc zanim Tuli-Pyszczek zdążył się obejrzeć, wszystko miało już swoje miejsce. Rozpoczęło się strategiczne rozmieszczanie figurek na planszy. Nikt nie miał specjalnych dylematów. Przecież po coś wszystko ma oznaczenia kolorystyczne. Tak więc białe figurki powędrowały na białe pola, czarne na czarne.
Zanim przyszła Mama Chłopca i rozgoniła całe towarzystwo, przećwiczone zostały różne konfiguracje. Na zmianę w szeregu. W narożnych grupach. W rządku. Na skos. Horyzontalnie. Wertykalnie. Jeden na drugim. Według barwy i wielkości. Wszystkie opcje wyczerpane.
Później Tuli-Pyszczek dowiedział się, że szachy to podobno wcale nie taka łatwa zabawa, przynajmniej dla Dorosłych. Że siedzą i myślą godzinami, jak porozstawiać te dwa kolory. No, ale oni chyba tak już mają. Za dużo myślą i wszystko komplikują. Spróbowali by ułożyć piramidę. Tą tęczową. Z dwunastu kółek. To dopiero jest wyzwanie!
P.S.
Tuli-Pyszczki machają łapką do
kochanego Kuby,
cudownej Eli
i sympatycznej pani Wiesi z Polic :)
cudownej Eli
i sympatycznej pani Wiesi z Polic :)
1 komentarz:
Taaaaak! Obrona sycylijska nie ma się nijak do piramidy z dwunastu tęczowych kółek!!!! Mimo tego jednak warto czasami poświęcić chwilę czasu na szachy....
Prześlij komentarz