25.05.2013

Przebiegły Plan Żywieniowy

Juuuuż są!!! Uroooosłyyy!- piszczał Tuli-Pyszczek jednocześnie podskakując z radości i wciskając do buzi rodzynki z biszkoptami.


Tuli-Pyszczek rozejrzał się w koło w poszukiwaniu miejsca do odpoczynku. Nieopodal leżała porzucona przez Chłopca foremka do piasku, którą odwrócił dnem do góry, by mogła mu posłużyć za stołeczek. Był wyczerpany. Nie tylko fizycznie, chociaż napracował się trochę, ale też i psychicznie. Zakopywanie słodyczy jest niezwykle męczące... Wyrzuty sumienia i poczucie straty doskwierało mu przez cały czas wykonywania robót ziemnych. No i nadal uporczywie nie znikało.

Siedząc wyjął z przyniesionego ze sobą wiaderka, w którym wcześniej były jego skarby, małą kartkę papieru i przeciągle westchnął.  Była to karteczka, z gatunku tych, jakie można było znaleźć na samym końcu kolorowanek. Pusta i wręcz prosząca się o to, by uczynić ją bardziej przydatną. Tuli-Pyszczki wzięły to pod uwagę i zrobiły pustej kartce przysługę, kreśląc na niej swój Przebiegły Plan Żywieniowy.


Samo stworzenie planu zajęło im całe wczorajsze popołudnie, za to nazwanie go- trwało już do kolacji. W końcu Tuli-Pyszczki postanowiły określić go mianem w pełni oddającym jego rolę i ideę. No i priorytet wykonawczy.

Plan powstał przez przypadek. Pewnego razu Tuli-Pyszczek leniuchował sobie w ogródku, kątem oka obserwując Mamę Chłopca zakopującą swoje zapasy. Nie było by w tym nic odkrywczego, Tuli-Pyszczki przecież też starają się odłożyć coś na czarną godzinę. Oczywiście głównie zjadają wszystko w tzw. trybie bieżącym- jednak i od tego robią niekiedy wyjątki. 

Traf chciał, że jedna z torebek, której zawartość zakopywała Mama, została porwana przez wiatr i zaniesiona wprost na legowisko przysypiającego na słońcu Tuli-Pyszczka. Gdyby podobna sytuacja zdarzyła się Grubemu Misiowi lub Foczce Glu Glu, zapewne torebka zostałaby grzecznie odniesiona do stosiku ze śmieciami i mocno uklepana, by nie odleciała. Tuli-Pyszczki wierzą jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego znalezisko zostało dokładnie zbadane i obwąchane. Już miało być zakwalifikowane jako rzecz z gatunku "przyda się" ( O, na przykład na spinacze!) i schowane pod kocyk na później, gdy uwagę   bystrego Tuli-Pyszczka przykuła etykieta z dorodnym żółtym słonecznikiem, sugerująca, że to właśnie powstanie z wsadzonych przez Mamę pestek. 

Wtem Tuli-Pyszczka olśniło. Mama rozmnaża jedzenie! To jest geeeeniaalneee!- piszczał biegnąc do domu, by podzielić się swoim odkryciem.

Nowinę przyjęto z wielkim entuzjazmem  W trybie pilnym zostały uruchomione zapasy z kryjówek domowych, by móc wybrać z nich przedstawicieli smakołyków nadających się do rozmnożenia. Tuli-Pyszczek wkładając potem wszystko do wiaderka czuł się niczym kulinarny Noe.

Następnie Tuli-Pyszczki wybrały ochotnika, który miał owe słodkie skarby zakopać. Nie było to łatwe zadanie. Trzeba było-po pierwsze- nie zjeść zawartości wiaderka na poczekaniu, a po drugie- nie ulec depresyjnemu nastrojowi , jaki może się udzielić podczas zakopywania.

Aby misja została należycie wykonana Tuli-Pyszczki sporządziły notatkę, na której każdy z nich miał napisać coś od siebie, tak ku pokrzepieniu serc- "To się nie zmarnuje", "Kto nie zje teraz, będzie jadł później". Były tez hasła czysto propagandowe- jak np. "Pełny brzuszek zimą!" lub "Niezależność żywieniowa!" oraz prośby- :"Ucałuj wszystko w moim imieniu".

I tak oto stał teraz, spoglądając na notatki Przebiegłego Planu, by znaleźć w sobie siłę do zakopania wszystkich pyszności. Ostatecznie słowa o "nie marnowaniu" pomogły mu na tyle,że zabrał się do pracy.

Najpierw wykopał małe dołki, następnie umieścił w nich po każdym smakołykowym egzemplarzu, całując każdy na pożegnanie. Niekiedy, przez zupełny przypadek, delikatnie nadgryzał to i owo, sprawdzając przy tym uważnie, czy nikt nie patrzy.

Gdy już wszystko zostało zakopane i dokładnie uklepane, Tuli-Pyszczek sprawdził jeszcze dla pewności, czy o niczym nie zapomniał. Ciastko zbożowe, rodzynki, biszkopt, kukurydziane płatki śniadaniowe, czekolada z truskawkami, trzy smaki cukierków z witaminami i paluszki bez soli... 

Tak, wszystko, jak miało być. Teraz tylko czekać, aż urosną! Tuli-Pyszczek przez chwilę próbował sobie wyobrazić, jak może wyglądać np. paluszkowy lub cukierkowy krzak. Mnaim!- oblizał pyszczek i udał się na zasłużony odpoczynek. Gdy dreptał w stronę fotela, gdzie ostatnio przesypiał popołudniowe drzemki, z rozpędem minął go Chłopiec, biegnący akurat do ogródka ze swoją Miską z Dobrociami.

Pech chciał, że przechodząc przez próg drzwi, Chłopiec potknął się, a zawartość miski poszybowała wprost na nowo uklepane grządki Tuli-Pyszczka. Zanim na miejsce zdarzania wkroczyła Mama, część smakołyków została szybko wyzbierana i włożona z powrotem do miseczki. Spora ilość pozostała jednak niezauważona,  do momentu, aż Tuli-Pyszczek wrócił z drzemki i głośnym piskiem radości oznajmił sukces Przebiegłego Planu Żywieniowego. 

P.S.
Serdeczne pozdrowienia dla 
Rodziców i nowego Właściciela  
tego przesympatycznego Tuli-Pyszczka!
Hej ho!
:D







Brak komentarzy: