Cisza. Rzadkie zjawisko... Tuli-Pyszczek niepewnie zaglądnął do pokoju Chłopca. Wiedział, że gdy w domu robi się cicho, to znak, że dzieje się coś na prawdę ciekawego. Chłopiec buszował akurat przy drewnianej skrzynce z przyborami plastycznymi, oglądając je dokładnie. Część poukładał na dywanie.
Tuli-Pyszczek zaciekawiony podszedł bliżej. O! To tu... To... Tu - komentował Chłopiec, a na jego twarzy wyraźnie widać było zachodzenie intensywnych procesów decyzyjnych. Rozłożone zostały już wszystkie pieczątki z autami, część kredek i pisaków. W kącie kawałek dalej leżało również pudełko z kolorową kredą, która najwyraźniej nie przeszła wstępnej surowej selekcji. Po chwili namysłu Chłopiec skierował swe zainteresowanie w stronę pisaków, po czym wybrał ten w kolorze granatowym. O, mi też się podoba- skwitował Tuli-Pyszczek, odsuwając sobie małe krzesełko i gmerając szybko w stosiku kolorowanek. Ta będzie idealna!- wykrzyknął i poczuł się Bardzo Przydatny.
Uczucie to jednak bardzo szybko zostało poddane w wątpliwość, gdyż Chłopiec opuszczał własnie pokój, kierując się w stronę salonu. Tuli-Pyszczek chcąc nie stracić uczucia miłego łechtania na tuli-pyszczkowym ego, postanowił udać się w ślad za Chłopcem. Przeczuwał, że za poczynaniami Chłopca kryje się pewien wyższy Plan, jakaś niezbadana Idea.
W momencie wkroczenia Tuli-Pyszczka do salonu, Chłopiec akurat przystępował do realizacji swej Wizji. Energicznym ruchem odkręcił pisaka, robiąc przy okazji kropkę na dresie, po czym zamaszystym ruchem nakreślił pierwszą linię. Następną tuż obok. Równiuteńko. Po chwili środkowy puf kremowej, do niedawna, sofy nabrał koloru. Genialne...- zachwycony Tuli-Pyszczek stał, jak zamurowany. Tymczasem Chłopiec, niczym niezmordowany Artysta, w szale napadu twórczego, kreślił linie jedna obok drugiej, tworząc na kanapie sosnowy las w odcieniu granatu. Tuli-Pyszczek zachwycił się.
Po chwili stwierdził jednak, że chce znów zaznać przyjemnego uczucia użyteczności, postanowił więc pobiec po chusteczkę, by otrzeć pot z czoła zmachanemu Chłopcu. W tym czasie Wizja rozciągnęła się również na oparcie sofy, wpełzając tam motywem znanym już z dresu.
Gdy Tuli-Pyszczek wracał z chustką, usłyszał okrzyki zachwytu Mamy Chłopca. Artystę zastał pod stołem, skąd kontemplował nad intensywnością reakcji swej Rodzicielki ssąc kciuka.
Uczucie to jednak bardzo szybko zostało poddane w wątpliwość, gdyż Chłopiec opuszczał własnie pokój, kierując się w stronę salonu. Tuli-Pyszczek chcąc nie stracić uczucia miłego łechtania na tuli-pyszczkowym ego, postanowił udać się w ślad za Chłopcem. Przeczuwał, że za poczynaniami Chłopca kryje się pewien wyższy Plan, jakaś niezbadana Idea.
W momencie wkroczenia Tuli-Pyszczka do salonu, Chłopiec akurat przystępował do realizacji swej Wizji. Energicznym ruchem odkręcił pisaka, robiąc przy okazji kropkę na dresie, po czym zamaszystym ruchem nakreślił pierwszą linię. Następną tuż obok. Równiuteńko. Po chwili środkowy puf kremowej, do niedawna, sofy nabrał koloru. Genialne...- zachwycony Tuli-Pyszczek stał, jak zamurowany. Tymczasem Chłopiec, niczym niezmordowany Artysta, w szale napadu twórczego, kreślił linie jedna obok drugiej, tworząc na kanapie sosnowy las w odcieniu granatu. Tuli-Pyszczek zachwycił się.
Po chwili stwierdził jednak, że chce znów zaznać przyjemnego uczucia użyteczności, postanowił więc pobiec po chusteczkę, by otrzeć pot z czoła zmachanemu Chłopcu. W tym czasie Wizja rozciągnęła się również na oparcie sofy, wpełzając tam motywem znanym już z dresu.
Gdy Tuli-Pyszczek wracał z chustką, usłyszał okrzyki zachwytu Mamy Chłopca. Artystę zastał pod stołem, skąd kontemplował nad intensywnością reakcji swej Rodzicielki ssąc kciuka.
P.S.
Jak widać Syn jest mi inspiracją...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz